Bohaterowie bez skaz?

Powszechnie powtarzana teza, że bohaterowie są postaciami, z którymi możemy się utożsamiać, zdaje się być mitem. Takim samym jak ten, że cola jest pomocna na dolegliwości żołądkowe.

Jak udowodnili naukowcy, jeden z najbardziej znanych napojów gazowanych nie dość, że nie pomaga, to przez wysoka zawartość  sacharozy może spowodować tzw. „biegunkę osmotyczną”, która jeszcze bardziej nasila utratę wody z organizmu, co powoduje szybsze odwodnienie. Podobnie jest z wieloma superbohaterami, w przypadku których wmawia nam się, że przez swoje ułomności czy doświadczenia życiowe są podobni do nas, a dzięki temu możemy się z nimi identyfikować. To cyniczna zagrywka wydawców mająca na celu zmuszenie nas do kupowania komiksów.

Nie opuszczę cię aż do śmierci.

W czasach swojej młodości Peter Parker uchodził za „kujona” cierpiącego na brak popularności za to z nadmiarem szykan ze strony lokalnych osiłków. W tym czasie ukąsił go radioaktywny/zmutowany (zależnie od wersji) pająk, dzięki czemu zyskał nadnaturalne zdolności, które postanowił wykorzystać do walk na arenie, a przez swoje zaniechanie doprowadził do śmierci wujka Bena. Po opuszczeniu murów szkolnych parał się fotografią zarabiając marne grosze na pstrykaniu fotek swojemu alter ego, a mianowicie Spider-Manowi i tylko dzięki temu, że trafiło mu się jak ślepej kurze ziarno, zakochała się w nim rudowłosa piękność i później została jego żoną, stając się panią Mary Jane Watson Parker. Jeśli byłaby to wersja, która ciągnęłaby się do dziś, to mój tekst nie miałby sensu, ale międzyczasie Peter zawarł pakt z szatanem i wymazał swoją przeszłość zapominając o małżeństwie (i dziecku). Oczywiście, zrobił to dla swojej śmiertelnie rannej cioci May, ale kto mając umierającego członka rodziny dogaduje się z diabłem? Tak, każdy z nas szukałby sposobu, żeby pomóc, ale kontrakt z wysłannikiem piekieł to już przesada. Ludzie umierają w różnych (również tragicznych) okolicznościach, czego Parker doświadczył już wielokrotnie (rodzice, wujek i jego pierwsza miłość Gwen Stacy) i rozumiem, że w celu ratowania cioci postąpił jak postąpił. Jednak czasami coś, co jest nieuchronne trzeba zaakceptować, bo to naturalna kolej życia i to jest autentyczne.

Warto dodać, że Parkerowi zdarzyło się też pobić swoją ciężarną żonę. Było to wtedy, kiedy ją jeszcze pamiętał jako małżonkę.

Śmierć zabiera wszystkich.

superman death
Źródło:  kolorowezeszty.blogspot.com/ DC Comics 

Równie złym, co mogło się wydarzyć w historiach superboharerskich było wyrwanie tego, co – dla nas śmiertelników – zawsze wydawało się nieuniknione. Chyba najbardziej skrajnym tego przypadkiem była śmierć Supermana, który (autentycznie) zginął ratując ludzkość przez Doomsdayem. O ile ten fakt był czymś niesamowitym, bo pokazał, że nawet najwięksi herosi, którzy wydają się niezniszczalni, też kiedyś umierają i nigdy nie jest to czymś czego oczekujemy. A im mniej tego się spodziewamy, to tym większym jest szokiem. Niestety, wydarzenie to, o którym mówiono nawet w wiadomościach, było tylko zabiegiem marketingowym, bo po jakimś czasie bohater z Kryptona zmartwychwstał. Dotychczas było to zarezerwowane dla bogów i półbogów, ale nie postaci rodem z kart komiksowych.

Dziś śmierć i powracanie z martwych w opowieściach z dymkami nie jest niczym niezwykłym. Zdarzyło się to wielu mniej lub bardziej ważnym postaciom. Co najsmutniejsze, twórcy wskrzeszają również te ikoniczne zmarłe osoby, jak rodzice Wayne, wujek Ben czy Gwen Stacy. I nawet jeśli zdarza się to w światach alternatywnych, to i tak jest zburzeniem naszego postrzegania świata.

Pokonywanie barier kalectwa.

Oracle
Źródło:  DC.wikia.com / DC Comics 

Otwarcie drzwi Jokerowi przez Barbarę Gordon było jedną najbardziej tragicznych sytuacji w życiu tej bohaterki. Zielonowłosy psychopata strzelił jej w brzuch, a później maltretował jej ciało i robił zdjęcia, które następnie wysłał ojcu, komisarzowi Gordonowi. Jak się później okazało, kula z rewolweru uszkodziła kręgosłup Barbary, przez co została sparaliżowana od pasa w dół i musiała poruszać się na wózku inwalidzkim.

Wydawałoby się, że to znakomita postać, z którą mogłyby utożsamiać się osoby z niedowładem ruchowym, bo panna Gordon nie załamała się i mimo swoich ograniczeń potrafiła pracować w ramach grup superbohaterskich jako Oracle a także ciągle dbała o kondycję swojego ciała. Było to przykładem dla innych, że jakiekolwiek ograniczenia nie powinny eliminować ludzi z niepełnosprawnościami z życia publicznego. Co więc strzeliło do głowy scenarzystom, którzy wpadli na pomysł, aby nagle paraliż ustąpił?

Podobnie rzecz się miała z Batmanem, któremu kręgosłup złamał Bane. Przez jakiś czas Mroczny Rycerz wycofał się z działalności by po jakimś czasie wrócić do gry. Całkowicie uzdrowionym, a jakże by było inaczej.

Na straży prawości.

Stworzony na potrzeby wojennej propagandy Kapitan Ameryka miał walczyć w obronie amerykańskich cnót z hitlerowskim i japońskim agresorem. Późniejszy bohater ewoluował, ale nadal podążał za swoim wytyczonym zasadami.  Dziś stoi na czele zbrodniczej organizacji jako Kapitan Hydra tworząc jakąś kolejną wizję faszystowskiego państwa.

Charles Xavier stworzył szkołę dla mutantów, którzy mogli rozwijać swoje umiejętności bez obawy, że będą dyskryminowani ze względu na swoje zdolności. Wydawałoby się, że ten człowiek ma poczucie jakiejś misji, a okazało się, że wykorzystywał swoje nadnaturalne umiejętności telepatyczne do manipulowania ludźmi, zmuszając ich do zabijania lub wymazując im z pamięci niewygodne wspomnienia.

Wierny mąż.

Żeby nie było, że tylko za „Wielką Wodą” idole zawodzą. Wspomnę o Thorgalu Aegirssonie, który przez wiele lat uchodził, że przyzwoitego gościa, dla którego najważniejsze było, żeby żyć w spokoju u boku swojej pięknej żony Aricii i wspaniałych dzieci, i który był gotowy walczyć w imię swoich przekonań. Odkąd tylko pamiętam, tak właśnie było i jeśli nawet zdarzyło mu się związać z Kriss de Valnor, to tylko dlatego, że stracił pamięć, a ta intrygantka wmówiła mu, że są małżeństwem. Niemniej jednak, gdy udało mu się odzyskać wspomnienia, wrócił do właściwej żony i błagał o wybaczenie. Dlatego kolejny skok w bok był policzkiem wymierzonym w twarze wszystkich zafascynowanych jego przygodami fanów. Możliwe, że to kryzys wieku średniego albo głupie przekonanie, że „w delegacji to nie zdrada”, ale młoda kusicielka Saluma raczej nie była warta wyrzeczenia się prawości i rodzinnych wartości, które kierowały życiem Thorgala.

Bohaterów, na których pomnikach pojawiły się rysy, jest całkiem sporo. Z pewnością, są też tacy, którym jeszcze nie zdarzyło się zawieść swoich fanów. Jestem wręcz przekonany, że jest ich równie wielu, ale natura malkontenta każe mi myśleć, że wcześniej czy później zrobią coś, co odmieni ich postrzeganie.

Mam świadomość tego, że komiksy mają być po pierwsze rozrywką, gdzie kolejne przygody bohaterów będą zachęcać do dalszej lektury kolejnych zeszytów. Niestety, również ta branża nastawiona jest na maksymalizację zysków, przez co ideały przyświecające postaciom kreowanym na kartach ciągle się zmieniają. Dziś śmierć, wierność, czy walka ze słabościami nie są niczym ważnym. Każde przykre zdarzenie czy zły uczynek można wytłumaczyć lub rozwiązać na wiele sposobów. Nie zawsze sensownych. Do tego bohaterowie zastępowani są ich kolejnymi – nowocześniejszymi – wersjami, co może sprzyja rozwojowi postaci, którym kibicujemy, ale czy na pewno pozwala na utożsamianie się z nimi?

6 uwag do wpisu “Bohaterowie bez skaz?

  1. Hehehe… żeby to tylko postacie wykreowane dawały ciała, he! wszyscy dają, a czym wyższa stawka tym większy upadek, niestety największe autorytety zawodzą. zacząłbym od Amstrong`a kolarza i dlej lista byłaby naprawdę długa…, superbohaterowie zawodzą i to też „bywa” fajne jeśli dotyczy literatury – komiksu konkretnie. Tylko Lobo nie zawodzi 😉

    bardzo fajny wpis 🙂

    Polubienie

      1. I każdy z nich ma swoją grupę idoli to, jaki musi być zawód, gdy ich superbohater upadnie, ale są emocje, coś się dzieje, wszyscy na tym zarabiają, dziś nawet poniekąd bez skandalu nie istniejesz.
        Może kiedyś pojawi się jakiś kryształowa postać?, byleby nas nie zanudziła 🙂

        Dlatego wyobraźnia w porównaniu z realnymi upadłymi superbohaterami, politykami, sportowcami, duchownymi ect., jest stosunkowo bezpieczniejsza i ciekawsza.

        A jak każdy z nas by się zachował, gdyby dostał takie moce ponad swoje możliwości? Strach pomyśleć. Ich ciężar zgubiłby niemal każdego. Wszak ciemna strona mocy wiadomo… kusząca jest 😉 A z ławki kibica jest się najmądrzejszym

        Polubienie

  2. Świetny wpis. Nie należę do entuzjastów komiksów, ale z przyjemnością przeczytałem każde słówko. Żądza pieniądza, niestety, wykrzywia realność: jeżeli pieniądz jest motorem, to reszta (zadowolenie, fascynacja, oczekiwanie i inne cenione reakcje klienta) się nie liczy. Takie taktyki na dłuższą metę nie działają – nawet zatwardziali wielbiciele w końcu wybuchną rubasznym rechotem i porzucą produkt bądź hobby. Jak utożsamić się z bohaterem, którego cechuje albo wieczna hipokryzja, albo zdolności przekraczające wyobraźnię kogokolwiek o mocach nadprzyrodzonych? Nie tego oczekują fani – zmartwychwstanie to trik z oper mydlanych, a nie z komiksów o herosach, zbawcach ludzkości, obrońcach pokrzywdzonych itd.

    Zbieram LEGO – i ta firma zaczyna sobie grać w klocki. Wiele marketingowych manewrów stosuje tylko po to, aby wyprodukować sprzedawalne zestawy – więcej i więcej coraz bardziej dziwacznych zestawów. Coraz mniej zabawy czy edukacji, coraz więcej symbolizmu i wyrabiania trendów.

    Cóż, jak to zwykle bywa w „naszej” rzeczywistości, wszystko przemija. Kiedyś-tam przeminą komiksy, przeminie LEGO… Czasami ludzie starają się jednak to przemijanie przyśpieszyć, a szkoda.

    Polubienie

Dodaj komentarz